Witam Cię na mojej stronie. Jeśli szukasz odpowiedzi na to, czy jesteśmy czymś więcej niż umysłem i ciałem, to dobrze trafiłaś/eś 🙂 Po trudnych dla mnie doświadczeniach bardzo intensywnie poszukiwałam odpowiedzi na to pytanie. Tak, jesteśmy czymś więcej, niż nam się wydaje. Mamy duszę. Istnieje piękny, wyższy plan i istnieje sens i powód, że tu jesteśmy i doświadczamy życia. Nauczenie się korzystania z Kronik Akaszy tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Ale zanim to dostrzegłam, musiałam trochę przejść i doświadczyć. Jeśli chcesz mnie poznać, zapraszam do czytania – postaram się nie zanudzać :-)…
Popatrz, ilu ludzi, mimo tego, że są np. wierzącymi chrześcijanami, wątpią w siebie, wątpią w świat widząc ogrom zła i ostatecznie zaczynaja wątpić w istnienie i sprawiedliwość tego, co to wszystko stworzyło i powołało do życia. Cieszę się, że jako dziecko nie zostałam „z automatu” zaprogramowana przez rodziców na konkretną religię. Nie zostałam ochrzczona, ani nie byłam od dzieciństwa na siłę wysyłana na niedzielne msze. Moja mama dała mi wolność wyboru, za tą wolność jestem jej bardzo wdzięczna. W szkole ten temat jednak bardzo mnie ciekawił i uczęszczałam na lekcje religii. Jako dziecko nie jest łatwo pojąć Boga, kim, bądź czym on jest, a wizja starszego pana, który siedzi na chmurce, obserwuje i zlicza każde moje przewinienie było dla mnie czymś traumatycznym ? Jako 11-latka nie spałam po nocach, płacząc ze strachu, że miłosierny Bóg ukarze mnie i moją rodzinę, wtrącając nas do czyśćca za brak chrztu, masę grzeszków, a koniec końców w 2000 roku i tak nastąpi koniec świata, więc na jedno wychodzi…
Przestałam uczęszczać na religię. Odwróciłam się plecami do takiego Stwórcy, który niby kocha, a krzywdzi. Gdy pojęłam ten absurd, przyjęłam wygodne miejsce ateistki. Tam nikt nie mógł mnie ruszyć, a ja z dumą i pewną dozą wyższości nad innymi, śmiałam się, (nomen omen) w głębi duszy, z tej całej religijności.
Nie, nie nastąpił magiczny przełom. Nie zostałam nawrócona, nie miałam objawienia, ani nie przeżyłam śmierci klinicznej. Odkryłam, a raczej odkrywam sens istnienia każdego dnia. Gdy zapytałam w Kronikach Akaszy, jaki jest cel mojego życia, otrzymałam odpowiedź „poszukiwanie – odnajdywanie“. Możesz sobie wyobrazić, że nie byłam zachwycona tą odpowiedzią ? Lecz dzisiaj ją rozumiem. Każdego dnia poszukuję i każdego dnia odnajduję cud i piękno istnienia. Jeszcze parę miesięcy temu pragnęłam mieć szczególną misję i zbawiać świat – dzisiaj wiem, że to ja sama jestem swoją najwspanialszą misją. Daję sobie czas. Przestrzeń. Akceptację. Zaufanie. Doświadczam siebie i życia, bo wiem, że po to tutaj jesteśmy. I ogromny wpływ na to, jak zaczęłam to postrzegać, miały Kroniki Akaszy.
Jak na nie trafiłam? Do tego tematu poprowadziło mnie wiele wydarzeń. Gdy byłam zdeklarowaną nastoletnią ateistką ?, działo się mnóstwo rzeczy, które nie pozwalały mi porządnie rozsiąść się na fotelu niewiary w nic. A to dziwne nadnaturalne wydarzenia u sąsiadki, a to pies szczekający na pusty kąt w mieszkaniu, a to mój sen… Mój sen, w którym spoglądam na mamę i siostrę, jak za szybą, próbuję do nich mówić, ale nic do nich nie dochodzi… Ten sen obrócił sporo do góry nogami – gdyż śnił się w nocy, gdy umarł mój ojczym, a to co widziałam, było dokładną perspektywą księdza, który w tym czasie stał przed moją mamą i siostrą. W śnie widziałam wszystko jego oczami.
Następnie kilka trudnych emocjonalnie lat, które chciałam wtedy wymazać z życiorysu, a zapisały się bardzo dokładnie. Pierwszym pytaniem, jakie wykrzyczałam w przestrzeń, było „gdzie on jest?!“. Nie mieściło mi się w głowie, żeby tyle miłości w formie mojego ojczyma, nagle zostało wymazane jak gumką i nie było po tym śladu. No jak?
Dawał nam dużo znaków, że nadal JEST. Nie miał jednak łatwego zadania. Dotrzeć z tamtej strony do osób w żałobie, to dość trudna sprawa. Zauważałyśmy te znaki, ale nie rozumiałyśmy. Dopiero po latach, te dziwne, nadnaturalne sytuacje prawdziwie do nas dotarły i pokazały swój sens.
Poza tymi znakami, miałam wiele snów, tzw. proroczych, co mnie naprawdę mocno przejmowało i czasem przerażało. To, co mi się śniło, wydarzało się bowiem kolejnego dnia. Lub budziłam się o godzinie, w której zmarł ktoś z mojej rodziny.
ROZMOWA Z KRONIKAMI AKASZY TO TWOJA WRODZONA UMIEJĘTNOŚĆ. WYSTARCZY SOBIE O NIEJ PRZYPOMNIEĆ.
Nie wiesz, jak łączyć się ze swoją Kroniką Akaszy? Przewodnik „Jak wejść w swoje Kroniki Akaszy” poprowadzi Cię krok po kroku w wymiar Twoich energetycznych zapisów.
Nie zajmowałam się tą całą tematyką do czasu, gdy umarł mój pies. Wielu osobom może się to wydać śmieszne, ale ci, którzy wiedzą, czym jest miłość zwierzęcia, będą wiedzieć o czym mówię. Mój pies był zawsze u mojego boku, przez 18 lat. Gdy żegnałam go tuląc na stole weterynaryjnym, miałam wrażenie, że pęka mi serce. Trudno było mi znieść tą nieobecność. Kumulując się z moimi dziwnymi snami i wspomnieniem ojczyma, popchnęło mnie to do szukania, co się dzieje z nami po śmierci. Czy jest coś więcej?
Najpierw szukałam odpowiedzi, czy zwierzęta mają duszę. Natrafiłam na spirytyzm, który wyjaśnił mi wiele podstaw duchowości (polecam książkę „Księga Duchów”, Allana Kardeca). Następnie zorientowałam się, że na moich półkach stoi masa książek mojej mamy – i to głównie o tematyce życia po śmierci! Pochłonęłam „Wędrówkę dusz” Michaela Newtona… Pojawiło się, po raz pierwszy w moim życiu, poczucie ulgi i zrozumienia. CZYM jest śmierć, PO CO są choroby, cierpienie. Skąd biorą się tzw. przypadki i zbiegi okoliczności. Wiele niezrozumiałych, nadnaturalnych spraw w moim życiu otrzymało dla mnie najbardziej logiczne uzasadnienie i wytłumaczenie. Wszystko zaczęło się klarować.
Następnie pochłaniałam wiedzę SKĄD bierze się cierpienie i choroba. JAK tworzymy rzeczywistość. Fizyka kwantowa. I tak dalej, i tak dalej… Pojawiły się we mnie pytania KTO – kto to stworzył, czy ma pomocników, a może są to wszystko bajki dla naiwnych? Nie. To nie bajki. Na mojej drodze zaczęło pojawiać się mnóstwo pięknych znaków, symboli, które popychały mnie do zgłębiania tych niesamowitych tematów. Nagle poczułam i zrozumiałam, że nie jestem sama, nigdy nie byłam, a całe moje życie, gdy popatrzę na nie wstecz, jest wręcz perfekcyjnym scenariuszem – razem z całym moim przeżytym do tej pory cierpieniem. Poczułam się szczęśliwa. Poczułam, że całe moje życie jest przecież najczystszą magią i że czułam to zawsze, gdy spoglądając nocą w gwiazdy, aż bolał mnie brzuch od tej bezkresnej głębi i przestrzeni, której nie sposób było pojąć.
No i w końcu przyszedł temat Kronik Akaszy. Wywołany do tablicy z powodu poważnego problemu, którym nie chcę się tu na razie dzielić. Ale ten temat zafascynował mnie i pochłonął. Wiedziałam, że to ten brakujący element mojej układanki – potrzebowałam czegoś, jak rozmowy telefonicznej z tą „drugą stroną“. Kroniki Akaszy mi to dały i dają nadal.
Cieszę się, że jestem otwarta na tą interakcję, na rozmowę z polem akaszy, że dzięki temu mogę odkrywać siebie, że robiąc odczyty z Kronik Akaszy dla innych osób mogę im pomagać w dostrzeżeniu tej głębszej, fascynującej strony, by przypomnieć sobie, że nigdy nie jesteśmy sami i że nasze istnienie się nie kończy…
Dziękuję Ci, że zechciałaś/zechciałeś zaznajomić się z moją dotychczasową drogą. Jeśli chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami, przeżyciami i odczuciami, z przyjemnością udostępniam tutaj przestrzeń. Może znajdziesz w mojej scieżce jakieś punkty wspólne z Twoją? Cieszę się na każdy komentarz. Będzie mi bardzo bardzo miło Ciebie poznać.
Piękne, dziękuję, że podzieliłaś się swymi doświadczeniami.
Pozdrawiam
PCzytanie tego tekstu jest naprawdę wielkim przeżyciem. To jak czytanie Kronik ☺️Dziękuję
Dziękuję, potrzebowałam tych wiadomości
Cieszę się Dorota, miło mi bardzo, że tu trafiłaś <3
To niesamowite co tu piszesz,tym bardziej że mam wiele podobnych przeżyć.Przez wiele,wiele lat byłam związana,a raczej zaprogramowana na religię,zaliczyłam dwie i żadna z nich nie dała mi tego,czego szukałam.Od dziecka za czymś tęskniłam,a jednocześnie bałam tego czegoś.Dziś już wiem dlaczego tak było.Ale za dużo by o tym pisać w tym miejscu.Zawsze kochałam kontakt z przyrodą,a szczególnie ze zwierzętami,które towarzyszyły mi w dzieciństwie i w życiu dorosłym.Każde zwierzę było moim przyjacielem na dobre i złe,ale gdy któregoś razu pojawiła się szczególna psia istota,oszalałam na jej punkcie.Pojawiła się po to by uzdrowić moje serce,a kiedy odeszła czułam,że to serce mi pęknie,że tego nie przeżyję.Ami po swoim odejściu dawała mi znaki,że jest,że istnieje,a ja poczułam i wykrzyczałam wtedy słowa,że Miłość jest najpotężniejszą energią we Wszechświecie i zapragnęłam jej doświadczyć.Zaczął się proces w moim życiu odszukania prawdziwej siebie,ten proces trwa nadal za co jestem ogromnie wdzięczna Sile Wyższej i cudownym Istotom, które pojawiły się i nadal pojawiają w moim życiu.
Cieszę się, że tu trafiłaś, Edyta. Czytając Twoje słowa ogromnie się wzruszyłam, bo doskonale Cię rozumiem. Dziękuję, że się tym dzielisz!